niedziela, 3 kwietnia 2022

ZW [01]: Muzeum Świat Iluzji, czyli co widać na pierwszy rzut oka [relacja]

Słońce świeci coraz wyżej i dni robią się coraz dłuższe. My już przestawiliśmy się na tryb wiosenny i z upragnieniem czekamy na możliwość wyskoczenia w plener z naszymi grami planszowymi lub dobrą książką. Zanim jednak to nastąpi pozostają nam podróże w bardziej zamknięte miejsca, takie jak muzea. W ostatnim tygodniu mieliśmy gościa i była to dobra okazja do właśnie takiej „wyprawy”. Szukaliśmy jednak czegoś kompletnie nam nieznanego. Tak trafiliśmy do Muzeum Świat Iluzji w Warszawie. Czy warto odwiedzić to miejsce? Dzisiaj przychodzimy do Was z czymś nowym, z pierwszym wpisem z serii Zgrani Wędrują. Wyjdziemy w niej znad stołu z grami planszowymi i klockami Lego. Ruszymy na poszukiwanie miejsc wartych uwagi. Dołączycie się do nas?


W tym miejscu nie będziemy robili przydługich wstępów, skąd pomysł na nową serię. Przejdźmy od razu do rzeczy. Muzeum Świat Iluzji było dla nas wyborem „w ciemno”. Nie wiedzieliśmy o tym miejscu kompletnie nic. Postanowiliśmy jednak zaryzykować. Tak nastawieni, po wcześniejszym solidnym posiłku (tak samo, jak podróżować, lubimy dobrze zjeść) trafiliśmy na Rynek Starego Miasta. To tam pod numerem 21 mieści się muzeum. Znajduje się ono w jednej z kamienic, zatem dość łatwo je przeoczyć, idąc przez Stare Miasto.


Bilety do muzeum można nabyć zarówno w kasie, jak i przez stronę internetową (link do strony dajemy tutaj). W przypadku wyboru tej drugiej opcji należy wybrać godzinę wejścia do muzeum. Jest to możliwe, co piętnaście minut. My nie wiedzieliśmy, ile zajmie nam obiad, zatem postawiliśmy na pierwszą opcję, czyli zakup biletów bezpośrednio w kasie. Mimo soboty nie było kolejki, zatem szybko weszliśmy w posiadanie wejściówek.


W tym miejscu płynnie przejdziemy do ceny biletów. Te są podzielone na określone kategorie. W dniu, kiedy byliśmy w muzeum, bilet normalny kosztował 35,00 złotych, natomiast „ulgowy” 27,00 złotych. Z tego drugiego może skorzystać młodzież szkolna oraz studenci, którzy nie skończyli 26 lat. Cennik zawiera również bilety rodzinne, dla seniorów oraz grup zorganizowanych. Co istotne, dzieci do piątego roku życia mogą wchodzić do muzeum bezpłatnie. Jak oceniamy cenę biletów? Wydaje się ona duża, ale należy spojrzeć na ilość atrakcji, które czekają na nas w muzeum. Ich mnogość oraz interaktywny charakter całkowicie rekompensują koszt biletów.



Nie przedłużając, przejdźmy do tego, co można zobaczyć w tym miejscu. Do muzeum idziemy po schodach, ponieważ mieści się ono na jednym piętrze. Od razu po minięciu sali z kasą, trafiamy do pierwszego pomieszczenia z „eksponatami”. Nie są to jednak wystawy typowe dla tradycyjnych muzeów. Większość z nich można dotknąć oraz wypróbować na sobie. Od razu przy wejściu znajduje się stół, przy którym można stracić głowę. Naprawdę! Kolejną atrakcją jest krzesło stwarzające iluzję tego, że siedząca osoba jest bardzo mała. W przypadku tego mebla musieliśmy się nieco nagłowić, żeby zrozumieć jak „zrealizować” wskazówki znajdujące się na ścianie. Jak przystało bowiem na muzeum, każdy eksponat oraz efekt, który można dzięki niemu osiągnąć, został dokładnie opisany.


Gdy już tylko poradziliśmy sobie z krzesłem, mogliśmy włożyć głowę do paszczy rekina oraz zagrać na fortepianie. Nie wierzycie? Mówimy o namalowanych na ścianach ilustracjach, które pokazują złudzenie optyczne dzięki swojej „trójwymiarowości”. My byliśmy w ich przypadku podzieleni. Jedno z nas spróbowało swoich sił w graniu na fortepianie, drugie zakochało się w namalowanym rekinie. To jednak nie były wszystkie atrakcje, a pamiętajmy, że jest to zaledwie pierwszy pokój. Czekał nas w nim jeszcze test wiedzy o złudzeniach optycznych, obrazy przesuwające się za naszym wzrokiem, ilustracje z cyklu: „Co widzisz: czaszkę, czy parę ludzi?” oraz inne eksponaty znajdujące się w sali.

 

Po dotknięciu wszystkiego, co można dotknąć i sprawdzeniu wszystkiego, co można sprawdzić, udaliśmy się na dalsze zwiedzanie. W korytarzu prowadzącym do dalszej części muzeum natrafiliśmy na kulę z plazmą. My nadal nie wiemy, jak to działa i czym jest sama plazma. W tym samym miejscu mieliśmy możliwość przekonania się, jak widzą nas inni oraz pisania światłem z lampy telefonu. Są tu również dwoje drzwi prowadzących do pokoi z lustrami. W nich zabawa jest już w pełni gwarantowana. Mnogość „nas” patrzących na siebie nawzajem, to naprawdę ciekawe doświadczenie.


W dalszej części muzeum trafiliśmy do pokoju Amesa, czyli pomieszczenia o kształcie trapezu, który wygląda jak prostokąt. Daje to możliwość „pomniejszania” i „zwiększania” obiektów, które się w nim znajdują. My bawiliśmy się świetnie, gdy jedno z nas „rosło”, a drugie „malało”. Następnie mogliśmy trafić m.in. do tunelu vortex, który jest prawdziwie „kosmicznym” miejscem. Po nim tak zakręciło nam się w głowie, że wizyta w krzywym domu (tak, on też znajduje się w muzeum), była prawdziwym wyzwaniem. Na koniec trafiliśmy do komnaty cieni, w której mogliśmy wykonać naprawdę niesamowite zdjęcia dzięki specjalnemu oświetleniu.


To nie są jednak wszystkie atrakcje muzeum. Tych jest zdecydowanie więcej. W trakcie zwiedzania mogliśmy przeglądać się w krzywych zwierciadłach, robić kosmiczne zdjęcia dzięki zaglądaniu w otwory wypełnione specjalnymi soczewkami oraz lustrami i patrzeć, jak okrągłe przedmioty robią się kwadratowe (i odwrotnie) Obserwowaliśmy grę kolorów w zależności od sposobu naszego patrzenia i rozwiązywaliśmy łamigłówki nawiązujące do optyki. Wszystko było uzupełnione o opisy wyjaśniające dane złudzenie lub konstrukcję, jak również życiorysy ich twórców. Z racji interaktywności eksponatów, informacje te nie nudziły, a wywoływały uczucie: „Och, a więc tak to działa”. Z tego względu muzeum jest idealnym miejscem tak dla pasjonatów optyki i psychologii, jak i dla osób szukających lekkiej rozrywki.


Warte odnotowania jest podejście do robienia zdjęć. W tym miejscu nie tyle wolno je robić, ale często wręcz trzeba. Pełnia złudzenia optycznego w wielu przypadkach uwidacznia się dopiero na fotografii. Z tego względu do muzeum warto udać się w kilka osób. Zresztą w wielu miejscach znalazły się oznaczenia, gdzie należy stanąć do wykonania idealnego zdjęcia osobie korzystającej z danego eksponatu.


Podsumowując, Muzeum Świat Iluzji zaskoczyło nas na tyle pozytywnie, że już planujemy zabrać do niego innych naszych gości. Zakładaliśmy, że będzie miejscem dobrej zabawy, ale rzeczywistość przewyższyła nasze oczekiwania. Takiej dawki śmiechu nie mieliśmy od dawna. Co ciekawe mieliśmy poczucie, że jest to inteligentna rozrywka podana w bardzo przystępny sposób. Tak nam się spodobało, że doszukiwaliśmy się iluzji nawet w mieszczącym się w muzeum sklepiku, pomieszczeniu z toaletami oraz przy drzwiach zewnętrznych. My Muzeum Świat Iluzji zdecydowanie polecamy. Jeżeli nie byliście, pójdźcie, bo naprawdę warto.

 

Sara i Paweł

 

Informacje o Muzeum Świat Iluzji:

Adres: Rynek Starego Miasta 21 w Warszawie

Strona internetowa: Muzeum Świat Iluzji

Facebook: Świat Iluzji / World of Illusion

Instagram: swiat.iluzji

 

Wykorzystane zdjęcia są własnego autorstwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz